Zgadnijcie co teraz robię. Tak, tak uczę się języka
rosyjskiego. Uwielbiam. Jest taki melodyjny i dźwięczny.
Nie należy do prostych,ale co ja poradzę,że lubię
go.
Pisownia jest ciężka,ale wymowa prościutka.
Trzeba tylko nadrobić trochę gramatyki i już nie
będzie żadnego problemu.
Moja przygoda z tym językiem
zaczęła się w gimnazjum.
Można by powiedzieć,że zostałam wrzucona na głęboką
wodę. A jak to się stało, zaraz się dowiecie.
Wszystko zaczęło się dokładnie w dzień komunii mojego brata.
Siedziałam sobie spokojnie w pokoju z moją rodziną i
nagle dostałam tel od mojej nauczycielki. Odebrałam i to co usłyszałam
wbiło mnie w fotel
-Zgłosiłam Cię na konkurs piosenki rosyjskiej.
Na samym początku załamałam się,ale kiedy
uzmysłowiłam sobie,że to się dzieję naprawdę
Nie pozostało mi nic innego jak trenować.
Miałam na to bardzo mało czasu,ale się udało. Dałam
radę radę i wywalczyłam drugie miejsce.
Od tamtej pory ten język jest mi bliski i nie rozstaję
się z nim nawet na krok.
Na maturze zamierzam też go zdawać. Myślę,że
jest to dobry pomysł. Tylko muszę przypomnieć sobie parę zagadnień i trochę
słownictwa.
Niestety mam jeden zasadniczy problem szybko się nudzę i nie mogę się
skupić. Wy też tak macie? Otwieram książkę i przysypiam,ale muszę zakuć,bo
inaczej obleje. Nie ważne co to,czy polski, czy matematyka...usypiam i Amen. Na
rosyjski znalazłam receptę. Oglądam sobie filmy, bajki dla dzieci i gram w gry w wersji rosyjskiej, słucham też
audiobooków.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz