Ach... ten wczorajszy dzień....
Kiedy Mariusz pojawił się w progu moich drzwi, zapomniałam o wszystkich zmartwieniach,które kumulowały się przez cały tydzień. Natychmiast wpadliśmy sobie w ramiona trwało to kilkanaście minut. Potem powiedział cicho...
-Zamknij oczy
Zasłoniłam je dłońmi i stanęłam przy dużym lustrze w przedpokoju.
W pewnym momencie kazał mi je otworzyć...To co ujrzałam wbiło mnie w podłogę. Srebrne kolczyki z bursztynami. Tak,to jest to. Na mojej twarzy malował się uśmiech taki naturalny i kilka wypieków. Przyznaje byłam mega zaskoczona...Niczego się nie spodziewałam,ale to jeszcze nie koniec niespodzianek jakie mnie czekały.
Nawet nie wiedziałam,że zaplanował dla mnie romantyczne popołudnie w kinie i wieczór u siebie.
Kino było prawie puste.. Siedziało raptem 5 osób. Dlatego na sali panowała cisza i spokój.
Jest jeszcze jedna rzecz,ale tu się waham,bo nie wiem jak to opisać nie znajduje odpowiednich słów przykro mi bardzo... a,że tu panuje cenzura to może lepiej nie.;)
Wieczór u niego też był wyjątkowy zrobił pyszną kolacje i zapalił jedną świeczkę zapachową...Aromatyczna woń unosiła się w powietrzu rozbudzając moje zmysły...Pomyślałam życzenie i mam nadzieje,że się spełni.
P.S. To chyba mój najdłuższy wpis jaki napisałam... Przypomina trochę fragment książki prawda?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz